Pierwszy raz pieczyste dosłownie rozpadło mi się podczas krojenia, tak więc, bez uwiecznionego obok plastra mięsa, zdjęcie "bryły" udźca nie powala, ale smak "górki mięsa" na talerzu był oszałamiający. Wolno pieczona wołowina to zdecydowanie coś, co na stałe włączam do domowego repertuaru obiadowego.
Czas marynowania - minimum 12 godzin, polecam przetrzymać nawet do 24 godzin.
Do pieczenia udźca użyłam naczynia żaroodpornego o pojemności ok. 4l, z pokrywą.
Pieczenie mięsa - 160 stopni Celsjusza, góra-dół, 4 godziny.
Składniki:
- ok. 1,5 kg udźca wołowego
- 30 ml oliwy
- 1 łyżeczka papryki słodkiej
- 1 łyżeczka czosnku suszonego
- 1 łyżeczka tymianku
- 0,5 łyżeczki pieprzu białego
- 0,5 łyżeczki pieprzu czarnego
- 0,25 łyżeczki imbiru
- 300 ml bulionu wołowego
Wykonanie:
- Wszystkie przyprawy mieszamy w miseczce z oliwą. Odstawiamy.
- Mięso myjemy, oczyszczamy ze ścięgien oraz żyłek. Nacieramy ze wszystkich stron marynatą.
- Zamarynowane mięso wkładamy do miski (lub innego naczynia), jeśli zostało nam odrobinę marynaty, polewamy nią wierzch mięsa.
- Miskę owijamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na minimum 12 godzin, jeśli możemy, lepiej przetrzymać nawet do doby.
- Następnego dnia wyciągamy mięso z lodówki.
- Do naczynia żaroodpornego wlewamy 300 ml bulionu.
- Mięso delikatnie przekładamy do bulionu. Robimy to w taki sposób, by najpierw wołowina została namoczona bulionem z każdej strony.
- Po namoczeniu z każdej strony staramy się trochę "wypłaszczyć" kawałek, aby jego jak największa część skryła się pod powierzchnią płynu.
- Zamykamy naczynie pokrywą i wstawiamy do rozgrzanego do 160 stopni piekarnika, na 4 godziny.