Tym razem mięso w wydaniu wolno pieczonym dla osób, które nie przepadają za wieprzowiną lub wołowiną. Tuszka kurczaka (lub podudzia - również testowałam) także nadają się do tego typu obróbki termicznej. Ich plusem jest również to, że nie musimy ich aż tak długo trzymać w marynacie - delikatniejsze mięso szybciej przechodzi aromatem przypraw.
Tuszkę wystarczy zamarynować 2-3h wcześniej, ale jeśli natrzecie ją przyprawami tuż przed włożeniem do piekarnika, mięso również wyjdzie smaczne.
Pieczenie - naczynie żaroodporne ok. 5l, z pokrywą, 3,5 godziny, 160 stopni Celsjusza, góra-dół. Jeśli chcecie bardziej przypiec skórkę, na ostatnie 15-20 minut należy odkryć naczynie, mięso polać obficie sosem z dna naczynia i zwiększyć temperaturę do 200 stopni.
Składniki:
- ok. 1,5 kg tusza kurczaka (najlepiej użyć takiego z chowu "bez antybiotyków")
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka papryki mielonej słodkiej
- 1 łyżeczka papryki wędzonej
- 1 łyżeczka ziół prowansalskich
- 0,5 łyżeczki kurkumy
- 0,5 łyżeczki imbiru
- 0,5 łyżeczki czosnku suszonego
- 0,33 łyżeczki pieprzu czarnego
- 0,33 łyżeczki pieprzu kolorowego
- "czubeczek" łyżeczki papryki ostrej
- ok. 300 ml wody
- masło do wyłożenia na mięso (ok. 1 łyżki)
Wykonanie:
- Wszystkie przyprawy mieszamy w niewielkiej miseczce.
- Kurczaka oczyszczamy z ewentualnych pozostałości piór, ja również odcinam końcówkę kupra.
- Tuszkę nacieramy mieszanką przypraw. Jeśli mamy na to czas - odstawiamy mięso do lodówki na 2-3h, jeśli nie - przechodzimy od razu do kolejnego punktu.
- Wodę wylewamy na dno naczynia żaroodpornego.
- W naczyniu układamy tuszkę kurczaka.
- Na szyjce, piersiach, skrzydełkach oraz udkach układamy cienkie plasterki masła. Zamykamy naczynie.
- Zamknięte naczynie wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 160 stopni Celsjusza, góra-dół, na 3,5h. Aby mięso było przypieczone i chrupiące, na ostatnie 15-20 minut odkrywamy naczynie, mięso polewamy obficie sosem z dna naczynia i zwiększamy temperaturę do 200 stopni.